nie przyglądam się ulicy, gdy zapragnę postaci,
która nie przybiera imienia. schodzę z drogi
jednemu ja i wpadam pod koła innemu.
jest we mnie i się szkli.
teraz po cichu wracam, po tekturowe karteczki,
na których zapisała się istota tego wiersza.
wczoraj, ze strachu udałem, że szczęścia nie ma.
dojrzewało w drodze do nie tu i teraz.
dalej?
nie będzie żadnego dalej, tylko kłęby kabli
za monitorem.
trochę mnie smuci rezygnacja wyzierająca z tego wiersza. choć bardzo dobrze napisany, widzę, zę naprawdę jestes w formie i cieszę się, z drugiej strony treść nie cieszy. dobry wiersz.
OdpowiedzUsuńMagd... - to, co czasami ze mnie wyłazi - nie zawsze jest pod kontrolą - zwłaszcza, gdy jest to rezygnacja.
OdpowiedzUsuńdzięki, ze wpadłaś :)
P.S.
OdpowiedzUsuńuważasz, że jest w tekście za dużo zaimków ?
nie, wg mnie jest ok, nie rzuciła mi się w oczy ich nadmierna ilość.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
OdpowiedzUsuń