niedziela, 9 czerwca 2013

nic po znajomości załatwić się nie uda, poeto.

już wiem jak pisać, dlatego nie piszę. ten tekst,
jest z bólu głowy, strachu przed niedoskonałością.

dzisiaj jestem pijany, przez śnieg w czerwcu z topoli,
przez sens sosnowskiego wiru, zgłębionego tuż przed
gwałtem brązowej wody. jutro, ludzie będą mnie śpiewać.
trzeba im w tym pomóc - więc żegnam cię cicho, znajoma
perfekcjo. dzień po porzuceniu, aranż zmieni się delikatnie.
cover bez ciała, z refrenen o wielkim szumie, w końcu puści
wiecznie wstrzymywany oddech. aż do finału, kiedy bedziesz
zazdrosna o moją niepowtarzalność - przytulna perfekcjo.

2 komentarze: