tutaj, to niby jaka orkiestra gra ?
patos egzystencji ? w którym ktoś
smyczkami przeciąga po skrzypcach
szarpie wiolonczelą, bębni - jakby
chciał cichnąć gdzieś indziej.
dyrygent ? - dyrygent żarzy się jak
węgielek. zrywa przy starych nutach,
kiedy przez rój dźwięków, behemotowe
drgania toczą się jak czarcie wymysły.
dyrygencie - co jesteś sam w sobie
rozgałęzieniem gonitw pod słońce,
w których psy pożarły tego co uciekał
albo gonił, w każdej roli śmierć
może cię zaskoczyć - wiesz? - to głupie
tak udawać, że się gra przez całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz