w początku jest uśmiech.
bywa najzwyklejszy, niemowlęcy,
zatopiony w ludziach.
w końcu
jest jedno.
tylko się obraca w inne.
nie otwiera szeroko ust,
obdarta skóra
pulsuje do
tkliwie.
czeka, aż zacznie przesączać nas
na drugą stronę drzewa.
bywa najzwyklejszy, niemowlęcy,
zatopiony w ludziach.
w końcu
jest jedno.
tylko się obraca w inne.
nie otwiera szeroko ust,
obdarta skóra
pulsuje do
tkliwie.
czeka, aż zacznie przesączać nas
na drugą stronę drzewa.
odnajduję tu "linki" do kilku Twoich wierszy i szczerze mówiąc wolę tamte wiersze :)
OdpowiedzUsuńbyć może - wiesz - bo to taka wprawka była chyba :)
OdpowiedzUsuńa ja sobie Ciebie ostatnio sporo czytam, więc odnajduję pewne tropy, coś w stylu rozwinięć właśnie w kolejnych wierszach, ale o tym będzie jeszcze czas pogadać, bo teraz musiałabym tu przywołać konkretne utwory a chyba nie czas i nie miejsce na to w tej chwili :)
OdpowiedzUsuń