ciche są drzwi supermarketu, gdy się otwierają
i zaczynam rozpoznawać w ich odbiciu
jednowymiarowego człowieka. mętność rozdarta
na pół. potem uliczna passacaglia z tyłu,
z przodu - alfabet fiskusa jęczy
w trójwymiarowych skrzynkach.
całkiem inaczej wyławiam w uchu dźwięki,
gasnące gdzieś indziej niż jestem.
a to przecież znaczy, że życie jest bliżej
człowieka. i nikt mi nie mówi:
to twoje życie.
od zawsze nie mogłem tego słyszeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz